Po zebraniu wszystkich informacji dotyczących dzisiejszych wydarzeń okazało się, że jest ich tak wiele, że warto umieścić je w osobnym wpisie, co też uczyniono.
Godzina 14
Mamy już pierwszą relację telefoniczną z konferencji prasowej RDOŚ. Mówione było wiele, niestety temat który nas najbardziej ciekawił został potraktowany cokolwiek pobieżnie. Można się było dowiedzieć dużo o RDOŚ, o prawnych podstawach działania itd. Natomiast w kwestii samego planu ochrony Jeziorka nie powiedziano zbyt wiele konkretów (bo mówiono dużo). Niestety uprzywilejowani byli przedstawiciele prasy (w końcu to konferencja prasowa) więc zwłaszcza radni nie mieli szans na zadawanie pytań.
Nie dowiedzieliśmy się na przykład, co konkretnego RDOŚ zamierza zrobić z postanowieniem Prezydent m. st. Warszawy o wznowieniu postępowania zakończonego decyzją nr 137/MOK/09 w sprawie warunków zabudowy. Z treści plansz pokazywanych podczas konferencji i z treści wypowiedzi do kamery wynika, że RDOŚ zamierza wydać tzw. milczącą zgodę, pomimo
wyraźnych zaleceń w uzasadnieniu unieważnienia przez GDOŚ uzgodnienia RDOŚ. Ze strony społecznej udało się wypowiedzieć przedstawicielowi Zielonego Mazowsza oraz Miasta Ogrodu Sadyba, którego to przedstawiciel poruszył (po raz kolejny, może w końcu dotrze) problem zasilania Jeziorka wodą i szkodliwości głębokich wykopów w jego sąsiedztwie. Trochę nie na temat, aczkolwiek o istotnym dla mieszkańców Bernardyńskiej problemie (jak podejrzewają mieszkańcy - wynikającym z naruszenia stosunków wodnych w sąsiedztwie) zalewanych piwnic mówiła też administratorka budynku nr 20.
Ciąg dalszy dzisiejszej (środa) dyskusji o przyszłości Jeziorka Czerniakowskiego o godzinie 16:55 na plaży przy Jeziorku. Zapraszamy mieszkańców do czynnego udziału.
Atmosferę i sposób prowadzenia konferencji świetnie oddaje artykuł w Gazecie Wyborczej -
Można budować bloki: "Nie wysuszą Jeziorka"
O przebiegu konferencji można również
przeczytać na blogu radnego SLD B. Dominiaka. Dostaliśmy również informację, że
w dniu 05 listopada (piątek) o godz. 13.3o na drodze (nowej) pomiędzy budynkami jest planowane spotkanie z Panem Wojciechem Olejniczakiem kandydatem na Prezydenta m. st. Warszawy. Podsumowanie wrażeń ze spotkania ze strony p. Olejniczaka można przeczytać na
jego blogu.
Jak widać w ten gorący wyborczy czas Jeziorko ma nagle wielu nowych potencjalnych obrońców...Patrząc z perspektywy dwóch lat doświadczeń trudno jednak pozbyć się obawy o "sezonowość" tych działań.
Godzina 18
Reportaż TVN Warszawa znad Jeziorka (kręcony w rzeczywistości na parkingu na Sadybie, bo stacji nie udało się uzyskać pozwolenia na wejście na plażę, z tego co udało się dowiedzieć pozwolenia nie wydał...RDOŚ) zdominowała Pani Regionalny Konserwator Przyrody. W bardzo stanowczych słowach wypowiedziała się na temat braku podstaw do kwestionowania przez mieszkańców i organizacje ekologiczne decyzji RDOŚ. Według niej są one oparte na najnowszych ekspertyzach, zamówionych przez Dzielnicę Mokotów. Zapytała, co odczuliśmy jako złośliwość, czy jeśli mieszkańcy śmią dyskutować to czy mają własną ekspertyzę. Mimo, że na pewno świetnie zdawała sobie sprawę, że taka ekspertyza to dziesiątki tysięcy złotych, których strona społeczna po prostu nie ma (zostało to zresztą głośno powiedziane do kamery przez stronę społeczną). Temat pieniędzy przewijał się zresztą w trakcie wypowiedzi Pani Konserwator wielokrotnie. Wygląda na to, że to właśnie od środków finansowych są zależne wszelkie działania w sprawie Jeziorka.
Padły nazwy dwóch opracowań: dr Fica z 2002 r. i dr Górskiego z 2009 r. RDOŚ zinterpretował je w ten sposób, że dla Jeziorka Czerniakowskiego istotna jest jedynie zlewnia (bardzo wąska na skutek m. inn. budowy EC Siekierki oraz Trasy Siekierkowskiej). Przy opracowywaniu planu ochrony najwyraźniej w ogóle nie brano pod uwagę, że
Jeziorko to nie tylko kwestia skąd płynie do niego woda (zlewnia) ale również, jeśli nie przede wszystkim, jak z niego wypływa (czyli wody gruntowe i zasada naczyń połączonych). Nie udało się przekonać Pani Konserwator, że woda z Jeziorka jest oddawana na znacznie większą powierzchnię niż tylko zlewni. Ta część dyskusji odbywała się w szerszym gronie, ale już poza kamerą. Nie przekonała jej również argumentacja o tym, że tę wodę mieszkańcy Osiedla Bernardyńska mają teraz w piwnicach.
Uznała to za niedorzeczne, tłumacząc to deszczowym latem i powodziami. Mimo, że na tym terenie powodzi nie było, a zalania terenów "starego sadu" miały miejsce w zimie, w styczniu, gdy o deszczach i powodziach nikt nie słyszał. Ten argument został również zignorowany. Dalsza dyskusja została ucięta stwierdzeniem, że "nie należy pouczać lekarza ani mechanika". Coś w tym na pewno jest. Tyle, że najwyraźniej w sprawie Jeziorka "do leczenia gruźlicy wyznaczono okulistę." Ogólnie dowiedzieliśmy się tylko tyle, że RDOŚ rzeczywiście zamierza zastosować zasadę "milczącej zgody" w sprawie
wznowienia postępowania przez Prezydent m. st. Warszawy. Ponadto padło stwierdzenie, że ze względu na nowe przepisy gdyby nawet RDOŚ wydał jakąś decyzję, to nam jako stronie społecznej nic do tego, bo odwołanie przysługiwać będzie jedynie inwestorowi. RDOŚ motywuje swoje decyzje ograniczeniami kompetencyjnymi przerzucając kwestię ograniczenia zabudowy do lokalnego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Jak wiemy z doświadczenia, PZP będzie uchwalany w odniesieniu do planu ochrony i będzie uwzględniać tylko ograniczenia przez niego narzucane. Ograniczenia, których jak widać nie będzie. Dodatkowo z przekazanych informacji wynikało, że
RDOŚ mimo wszystko będzie chciał uchwalić (a wiemy że ma do tego prawo) odrzucony we wrześniu przez Radę Warszawy plan ochrony rezerwatu. W opinii RDOŚ, z którą ciężko nam się zgodzić, lepszy taki plan niż żaden. Wygląda więc na to, że wznowienie postępowania to czysta zagrywka pod publikę "zobaczcie, coś jednak robimy". Coś, co w efekcie nie będzie miało najmniejszego znaczenia. Dodatkowo od Pani Konserwator dowiedzieliśmy się, że
inwestor po podtrzymaniu przez GDOŚ unieważnienia decyzji RDOŚ oddał sprawę do WSA. A zabudowa trwa w najlepsze. Jak zwrócili uwagę mieszkańcy na nowym billboardzie przy kościele Bernardynów był do tej pory jeden budynek - od niedawna są już trzy.
Mieszkańcy wyłapali jeszcze następujące "ciekawostki":
1. Pani Konserwator stwierdziła,
że kwestię jaki teren ma być chroniony i ograniczenie ochrony wyłącznie do zlewni zasugerował prawnik Ministerstwa Środowiska. Wygląda więc na to, że to właśnie do prawnika (a nie hydrologa czy geologa, nawet nie do "zwykłego" biologa) należała ostateczna decyzja. Ciekawe, czy kierował się względami ochrony przyrody czy aspektem prawnym sprawy (np. kwestią potencjalnych odszkodowań za
wydane "z rażącym naruszeniem prawa" decyzje). W każdym razie jest to co najmniej dziwne i raczej niestandardowe.
2. Ekspertyza dr Górskiego,
prezentowana na początku roku na jednym z posiedzeń Rady Dzielnicy Mokotów,
nie zawiera w ogóle badań poziomu wód gruntowych, co autorzy zresztą wyraźnie zaznaczali. Zwyczajnie nie miał jak ich sfinansować (piezometry kosztują) i dlatego badał zależność poziomu wody w Jeziorku Czerniakowskim od ilości opadów. Dodatkowo sam autor, zarówno w opracowaniu jak i w wypowiedzi dla prasy, wyraźnie wspomina, że
granice zlewni są wyznaczone w sposób umowny, w liniach przebiegu dróg. Nie przeszkodziło to RDOSiowi regularnie podpierać się tą ekspertyzą w kwestiach związanych z zabudową (a więc w obecnych realiach głównie głębokimi wykopami) na tym terenie. Drugą przywoływaną ekspertyzą było wykonane na zlecenie Urzędu Dzielnicy Mokotów 6 stronicowe! (nie licząc kilku załączników z wykresami) opracowanie firmy HydroGeoStudio, w dużej części (5/6 źródeł) bazujące na raporcie firmy GeoSystem wykonanym na zlecenie inwestora. Pani Konserwator podczas popołudniowego spotkania stwierdziła nawet, że to głównie ekspertyza zespołu dr Górskiego zaważyła na tym, że przedstawiono
całkowicie nową wersję projektu planu ochrony rezerwatu Jeziorko Czerniakowskie. Ekspertyza, której kopię nota bene RDOŚ otrzymał od strony społecznej jako materiał uzupełniający, co pozwoliło mu w trakcie konferencji odmówić udostępnienia prawdopodobnie między innymi tej dokumentacji bo ... nie posiada praw autorskich! Wygląda to na kolejny nowy standard w kreatywnym tworzeniu faktów naukowych na potrzeby udowodnienia dowolnie wygodnej tezy.