
(Źródło zdjęcia: http://www.zumi.pl/namapie.html?&loc=Warszawa,+Bernardy%F1ska+2&Submit=Szukaj&long=21.0667058&lat=52.1931608&type=2&scale=1, fragment zdjęcia lotniczego wykonanego przez MGGP Aero)
Obecna sieć drogowa na naszym osiedlu składa się głownie z dróg dojazdowych. Dzięki temu ul. Bernardyńska pełni rolę drogi typowo osiedlowej. W ten sposób pomimo dość gęstego zaludnienia i dużej ilości samochodów udało się uniknąć nadmiernego ruchu samochodowego. Ulica Bernardyńska, stanowiąca podstawową arterię komunikacyjną osiedla, jest połączona dwoma łącznikami z ulicą Gołkowską, zaś zakończona parkingiem społecznym zlokalizowanym pomiędzy budynkami nr 2 i 1A, na którym parkuje około 100 samochodów. Pozostałe auta mieszkańców parkują wzdłuż całej ulicy Bernardyńskiej, w nielicznych zatoczkach parkingowych, w większości częściowo na ulicy, a częściowo na chodnikach. Oprócz tego w okolicy znajduje się jeszcze kilka mniejszych parkingów przy blokach oraz parking strzeżony. Jest to ciągle za mało miejsc parkingowych w stosunku do ilości samochodów, ale na chwilę obecną da się z tym jakoś żyć.
Dzięki akcji mieszkańców (zebraliśmy ponad 200 podpisów pod wnioskiem do Rady Dzielnicy) udało się zapewnić miejsce, w którym kiedyś mógłby powstać parking wielopoziomowy, w miejscu obecnego parkingu społecznego na końcu Bernardyńskiej. Póki co są to jednak plany na przyszłość.
Sytuacja ta jednak uległaby diametralnej zmianie (na gorsze), jeśli ul. Bernardyńska miałaby stać się ulicą przelotową. Zupełnie wbrew logice jest zakładanie, że ulica, na której w tej chwili z trudem mijają się dwa auta osobowe, mogłaby przyjąć normalny (a w praktyce bardzo intensywny) ruch miejski.
Argumentacja o umożliwieniu mieszkańcom "szybszego" dojazdu w kierunku Wawra i Gocławia jest typowym mydleniem oczu. Jedynymi, którzy by na tym (potencjalnie) skorzystali, byliby mieszkańcy planowanego nowego osiedla. Jednakże im developer jest zobowiązany zapewnić dojazd w ramach zaplanowanych zjazdów od strony Trasy Siekierkowskiej. Te zjazdy (w ilości 3 sztuk) z tego co wiemy w zupełności wystarczą do obsłużenia nowego osiedla. Tyle że developer inwestujący na łąkach deklaruje powstanie na nim ponad 2400 mieszkań (sam prezes deklaruje to tutaj), co w praktyce oznacza ponad dwa i pół tysiąca (zakładając minimalistycznie 1 mieszkanie = 1 samochód) nowych samochodów które dodatkowo skutecznie zakorkowałyby wyjazd z Osiedla Bernardyńska.
W dobrze pojętym interesie mieszkańców Osiedla Bernardyńska leży zostawienie istniejącej sieci dróg na osiedlu w takim stanie jak obecnie. Zupełnie nie rozumiemy, dlaczego ktoś próbuje nam wmawiać, że hałas, wibracje i ciągły ruch samochodów miałby być "na naszą korzyść". Nie łudźmy się - jeśli powstałyby drogi łączące wylot na Wilanów i Ursynów (czyli ul. Powsińską i Św. Bonifacego) ze zjazdami przy moście Siekierkowskim, to od raz byłyby wykorzystywane do objeżdżania dość sporego korka który kilka razy dziennie tworzy się przy zjazdach w Trasy Siekierkowskiej. Osiedle zostałoby dosłownie i w przenośni rozjechane przez samochody. Aż strach pomyśleć jak to odbiłoby się na bezpieczeństwie mieszkańców i otaczającej osiedle przyrodzie. Ponadto uwarunkowania budowlane tego terenu, a zwłaszcza fakt że większość (jeśli nie wszystkie) bloki na Osiedlu Bernardyńska stoją na tzw. kurzawkach sprawiają, że pod wpływem drgań ściany mogą zacząć po prostu pękać i osiadać.
Na Radzie Dzielnicy w dniu 23 lipca odbyła się prezentacja Planu Zagospodarowania Przestrzennego.
Niefrasobliwość (żeby nie nazwać tego mocniej), ewidentne błędy w sztuce projektowania i najwyraźniej brak jakiegokolwiek pojęcia o istniejących na naszym osiedlu realiach sprawiły, że biuro projektujące Plan Zagospodarowania Przestrzennego umiejscowiło drogę pomiędzy budynkami nr 2 i nr 4 jako niemal przylegającej do budynku Bernardyńska 2. Radosna twórczość pań projektantek objawiła się w ustanowieniu osi planowanej jezdni w odległości 8 m od skraju budynku czyli de facto przy żywopłocie wyznaczającym teren ogródków przy bloku, w odległości mniej więcej 5 metrów od wejścia do bloku! Droga ta uzyskała w PZP numer 15KDD. Jej lokalizacja narusza wszelkie możliwe normy projektowe, społeczne że o zdrowym rozsądku nie wspomnę. Mamy tu dodatkowo do czynienia z manipulacją wizualizacji terenu, ponieważ rzeczywisty przebieg drogi został zamaskowany poprzez nałożenie na nią linii ograniczającej obszar PZP. Na pierwszy rzut oka może się więc wydawać, że droga ta to tylko kilka metrów do najbliższego projektowanego budynku, zaś po dokładnym przyjrzeniu się widać że droga ta stanowi w rzeczywistości obwodnicę projektowanego osiedla i kończy się przy zjeździe z Mostu Siekierkowskiego.
Lokalizacja drogi została oprotestowana zarówno przez poszczególne departamenty Rady Dzielnicy Mokotów jak i przez władze Spółdzielni Energetyka oraz nas, mieszkańców bloku Bernardyńska 2 i 4. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w stanowisku Komisji Planowania Przestrzennego, w którym taką lokalizację "uznaje się za niedopuszczalną".
Jeśli ktoś chce mieszkać przy ruchliwej ulicy, kupuje mieszkanie w Centrum. Myśmy zdecydowali się na mieszkania w bardziej oddalonej dzielnicy Warszawy właśnie po to żeby mieszkać w ciszy i spokoju. Spokoju, który ktoś właśnie próbuje nam odebrać.
Jeśli władze Warszawy oraz Dzielnicy Mokotów poprą swoimi zgodami pomysły opisane w blogu, aby w pobliżu rezerwatu przyrody "Jeziorko Czerniakowskie" wybudować wielkie osiedle developerskich bloków raz przez osiedle drogę dojazdową do Trasy Siekierkowskiej to gospodarze-władze Stolicy po raz kolejny udowodnią, że brakuje im nadal kompetencji, wizji oraz mądrych koncepcji rozwoju Warszawy. Udowodnią,że panuje wśród niej nadal tępa głupota i pewnie zachłanność - zresztą przyczyna licznych ostatnio kryzysów rozpowszechnionej postaci kapitalizmu, zwanej m.in. turbokapitalizmem - gdzie bogiem jest wyłącznie $$$$$$$$$$$$.Jako młody pracownik naukowy w latach komuny próbowałem zorganizować s-pnię mieszkaniową. Pomimo kilkuletnich uporczywych starań nie otrzymaliśmy wskazania terenu na budowę mieszkań, bo nie byliśmy komunistycznymi dygnitarzami.Developerzy od wielu lat w całej Polsce otrzymują zgody na budowę w miejscach, gdzie budowanie przeczy nawet zdrowemu rozsądkowi.O co tu chodzi???Przecież wiadomo-o pieniądze. To samo zapewne dotyczy i tej sprawy -budownia drogi i osiedla przy rezerwacie przyrody "Jeziorko Czrniakowskie" oraz drogi przez osiedle Bernardyńska. Zamiast dokonywać chaotycznej wyprzedaży wszelkich gruntów Stolicy developerom władze Wwy powinny (wspólnie z rządem)stworzyć program modernizacji urbanistycznej naszej Stolicy. W programie tym powinny się znależć przede wszystkim: budowa kilku obwodnic wokół Wwy (jak ma np. Madryt), zabudowywanie terenów wzdłuż Wisły tak by Miasto to w końcu odwróciło się twarzą do swojej rzeki (jak Praga, Paryż,Londyn i wiele miast świata),pielęgnowanie enklaw do wypoczynku i rekreacji w zieleni, budowa nie tylko metra lecz licznych linii tramwajowych, może trolejbusowych??(ekologia-brak spalin i korków). Taki program mogłby być także jednym z rządowych programów wyrwania kraju z marazmu gospodarczego. Tak rozwjały się Niemcy przez lata. Tak ożywia gospodarkę USA B. Obama. Nasz rząd obecny modli się do liberalizmu gospodarczego (który już w teorii i realu jest trupem)jak starzy bolszewicy do Lenina. Okolice jeziorka Czerniakowskiego powinny być jednym z terenów do wypoczynku i rekreacji. Nie można oddawać go "dygnitarzom" turbokapitalizmu, często tym samym co realnego komunizmu dawniej.S.K.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z opinią, że kwestia możliwej degradacji jeziorka Czerniakowskiego oraz osiedla Bernardyńska w Warszawie to sprawa skandalu nie mniejszego jak tego związanego z doliną Rospudy. Miałem okazje widzieć lasy-parki wokół Zurichu. Można tam 24 godziny na dobę wypoczywać, uprawiać sporty, podziwiać przyrodę. Tak powinno być i w okolicach m.in. jeziorka Czerniakowskiego. Ale tak nie jest do końca, bo władze dzielnicy i miasta kompletnie nie dbają o ten rezerwat przyrody. A teraz dodatkowo chcą oddać te tereny developerom!? To skandal nad skandale!!!Gdy zamieszkałem w bloku na tym osiedlu w 1987 roku w jeziorku były raki. Każdy mądry wie, że znaczyło, że woda była czysta. A od kilku lat jest zakaz kąpieli w tym akwenie, bo jest albo czerwonka albo cholera...tak cholera!!! Czy dbanie o ten rezerwat przyrody nie może być przedmiotem wniosku o pomoc zze środków UE by przywrócić mu dawną przyrodniczą świetność!? Napewno może, tylko jakiś urzędnik musi ruszyć d... oraz poruszyć swój mózg.Wokół jeziorka można spotkać bażanty, sarny, lisy, bobry. Jest mnóstwo ptaków śpiewających przepięknie przez wiele miesięcy w roku. Kiedyś było ich nawet więcej, więcej było trzcin wokół brzegu. Zostały jednak przez kilka lat wypalone przez wandali bezmózgowych pijaczków młodocianych i nie tylko. Straż miejska tego nie upilnowała. Najchętniej napada kulawych dziadków na bazarach z 5-ma pietruszkami do sprzedania. Tacy to są odważni i dzielne chwaty. Patroli straży miejskie nad jeziorkiem Czerniakowskim nie widziałem ani razu od 1987 roku. Kilka razy byłem w parkach pod Zurichem. Zawsze byli strażnicy, oświetlenia, porządek, ławki,baseny, opisy roślinności, itd. Władze Wwy za to już dały zgodę na postawienie ohydnej hali sportowej przy samym jeziorku. Zamkniętej, strzeżonej, bardzo drogiej,zapewne dla obecnych dygnitarzy turbokapitalizmu. Ta hala szpeci kompletnie krajobraz. Jak wieść gminna niesie jej właścicielem jest podobno osoba specjalna pod paroma względami.
OdpowiedzUsuńPowinniśmy "poruszyć" władze Warszawy, Sejm, rząd, Unię Europejską by nie dopuścić do drańskich działań wokół jeziorka Czerniakowskiego. Jak można się skontaktować z organizatorami takich działań i protestów? S.K.
Na SGGW jest wiele projektów rewitalizacji tego terenu i ochrony jeziorka.Polecam kontakt z Katedrą Planowania i Zagospodarowania przestrzennego
OdpowiedzUsuń